Dobrze się dzieje. Nawet bardzo dobrze. Na półkach pojawiła się prasa którą czytać i oglądać (!) aż miło. Ba. Nawet wziąć w ręce przyjemnie.
Pierwsza rzuca się
oczywiście okładka. Piękne zdjęcie, matowy papier i klasyczna
czcionka. Od razu widać, że redakcja chciała maksymalnie czerpać
z klasycznego klimatu kolarstwa szosowego. Ogólnie prezentuje się
jak naprawdę ekskluzywne wydawnictwo. Nawet reklama na czwartej
stronie okładki nie razi, bo minimalizm Canyona wpisuje się tu
perfekcyjnie. Otwórzmy zatem. A w środku rozpiętość tematów
taka, że każdy od prosa pilnującego każdego watta po niedzielnego
trzepaka znajdzie coś dla siebie.
Właśnie! Redakcji udało
się uniknąć tego, czego bałem się najbardziej – utknięcia
gdzieś między Herbalife Triathlonem a niedzielną ustawką. Owszem
– ludzie którzy robią niedzielną setkę bardziej z 40 niż 25 na
liczniku znajdą ciekawe treści. Ludzie którzy mogą sobie pozwolić
na pięcio- czy nawet sześciocyfrowe wydatki na kolarstwo mają o
czym poczytać. Ale co ważne ta gazeta nie będzie odstraszyć
prostego człowieka. Wiem bo sam nim jestem.
Bardzo się cieszę, że
oprócz recenzji sprzętu z górnej półki pojawiają się takie
renomowane marki z segmentu cena/jakość jak B'twin czy Accent
(rozpiętość cen opisanych koszyków to 19,99-239zł!). To
fantastycznie, że oprócz rad jak trenować pod moc, są też dużo
bardziej przyziemne rady typu jak umyć rower (a uczy nie byłe kto
ale Mistrz Świata!).
A do poczytania? Chyba
największe wrażenie robi wywiad z Kwiatkiem. Wyłania się z niego
dojrzały, świadomy a jednocześnie skromny i pełen zdrowej pokory
zawodnik. Do tego kompendium wiosennych klasyków. Będę do niego
wracał regularnie przed każdą transmisją. Chcesz się dowiedzieć
jak boli trening na torze? Czytaj szosę! Chcesz poznać historię
roweru? Czytaj szosę! Chcesz się dowiedzieć jak zrobić sobie
epicką przejażdżkę? Czytaj szymonbajka (nawet jeśli go nie
lubisz, bo tutaj jest świetny!) w szosie!
Oj mam nadzieję, że
ekipie Szosy starczy pary i pomysłów. Po tak dobrym pierwszym
numerze zaostrzyli apetyty na więcej! Także kto jeszcze nie ma (a
chyba jest dobrze, w Galerii Krakowskiej dopiero w trzecim punkcie
dorwałem!) to na rower i do kiosku. A co, niech robią dodruk!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz