piątek, 20 marca 2015

Rower: to (nie) jest drogie cz. 1

„Żeby jeździć trzeba jeździć”. I mieć pieniądze na to. Ten powszechny mit ciągle pokutuje, zwłaszcza wśród jeszcze-nie nowicjuszy. I w ogóle to prawda. Rower może być bardzo drogi. Sprzęt do wygrywania wyścigów nie jest w zasięgu kieszeni ogromnej rzeczy ludzi. Ale też nie jest prawdą, że na jazdę na rowerze (jazdę dla własnej przyjemności i pasji) trzeba wydawać kokosy.

Argumentów jest wiele bo i stylów jazdy jest wiele. No i dla każdego te 'kokosy' są na innym poziomie. Z tej racji moje przemyślenia w temacie podzieliłem na części. Na pierwszy ogień pójdzie miasto, czyli jak za grosze można wykombinować coś do miasta.


Pomysł był prosty. Chcę mieć rower do miasta. Tani, bo kradną, i ładny, bo co za przyjemność jeździć paskudztwem? Od komunijnego prezentu miałem jeszcze wysłużone (ale nadal działające) koła 26” z oponami 1.5. Super. Jest od czego zaczynać. Po kilku tygodniach skanowania OLX i allegro, znalazłem starą stalową ramę z tym czego właściciel zdjąć nie umiał za 15zł. Czyli mamy już ramę, widelec, korbę, kierownicę i koła z wolnobiegiem. Stary łańcuch się też znalazł.

Póki co licznik pokazuje 15 zł. Doliczając koła będzie ok. 55zł (przynajmniej wg szybkiego skanu allegro). Do tego trzeba dokupić hamulec i coś do siedzenia. Tu pojawił się największy problem – sztyca podsiodłowa kosztowała aż 25zł! Prawie 1/3 dotychczasowej sumy. Hamulec cantilever znalazłem za 5zł. Manetkę i siodło wygrzebałem ze starych części których (na szczęści) szkoda było wyrzucać. Doliczmy te 15zł wartości. Licznik wybił 95zł a mój pokój zagraca (ku uciesze współlokatora) nadający się do jazdy rower!


  No ale tak jak powiedziałem. Co to za frajda jeździć na brzydkim patchworku? Jak mówią dyktatorzy mody w każdym sezonie króluje biel. Będzie więc biało. Tu uwaga – jeśli nie masz pojęcia o kładzeniu lakieru (ja nie mam) to jedna puszka 400ml. raczej nie wystarczy. Ale intermediate sprint do Castoramy nie jest przecież niczym strasznym. Co wystaje ponad i poniżej uznałem, że najfajniej będzie puścić na czarno. Zatem papier ścierny w dłoń. Nie zrywałem starego lakieru do końca tylko zmatowiłem i spokojnie wystarczyło.


Po tej całej zabawie rower prezentuje się zdecydowanie lepiej niż ilość pieniędzy które w niego włożyłem. Stosowanie single speed wiąże się oczywiście z tym, że trzeba dobrze przemyśleć jakie przełożenie chcemy i uważać na ułożenie zębatek i koła. Niby oczywiste ale dla kogoś urodzonego w erze przerzutek nie do końca. A jakby ktoś koniecznie chciał zmieniać biegi – za 30zł spokojnie można kupić taniego TZ i manetkę (a jak się wyrwie stare shimano z lat 90' to w ogóle super!).



before and after 


Podsumujmy zatem. Części: 95zł (z czego nie wszystkie kupiłem, bo niektóre leżały odłogiem od lat). Lakiery 30-40zł. Przejechał już w te kilkanaście dni na pewno ponad 100km i nie mam zastrzeżeń.




niedziela, 15 marca 2015

Szosa nr. 1


Dobrze się dzieje. Nawet bardzo dobrze. Na półkach pojawiła się prasa którą czytać i oglądać (!) aż miło. Ba. Nawet wziąć w ręce przyjemnie.

Pierwsza rzuca się oczywiście okładka. Piękne zdjęcie, matowy papier i klasyczna czcionka. Od razu widać, że redakcja chciała maksymalnie czerpać z klasycznego klimatu kolarstwa szosowego. Ogólnie prezentuje się jak naprawdę ekskluzywne wydawnictwo. Nawet reklama na czwartej stronie okładki nie razi, bo minimalizm Canyona wpisuje się tu perfekcyjnie. Otwórzmy zatem. A w środku rozpiętość tematów taka, że każdy od prosa pilnującego każdego watta po niedzielnego trzepaka znajdzie coś dla siebie.

Właśnie! Redakcji udało się uniknąć tego, czego bałem się najbardziej – utknięcia gdzieś między Herbalife Triathlonem a niedzielną ustawką. Owszem – ludzie którzy robią niedzielną setkę bardziej z 40 niż 25 na liczniku znajdą ciekawe treści. Ludzie którzy mogą sobie pozwolić na pięcio- czy nawet sześciocyfrowe wydatki na kolarstwo mają o czym poczytać. Ale co ważne ta gazeta nie będzie odstraszyć prostego człowieka. Wiem bo sam nim jestem.

Bardzo się cieszę, że oprócz recenzji sprzętu z górnej półki pojawiają się takie renomowane marki z segmentu cena/jakość jak B'twin czy Accent (rozpiętość cen opisanych koszyków to 19,99-239zł!). To fantastycznie, że oprócz rad jak trenować pod moc, są też dużo bardziej przyziemne rady typu jak umyć rower (a uczy nie byłe kto ale Mistrz Świata!).

A do poczytania? Chyba największe wrażenie robi wywiad z Kwiatkiem. Wyłania się z niego dojrzały, świadomy a jednocześnie skromny i pełen zdrowej pokory zawodnik. Do tego kompendium wiosennych klasyków. Będę do niego wracał regularnie przed każdą transmisją. Chcesz się dowiedzieć jak boli trening na torze? Czytaj szosę! Chcesz poznać historię roweru? Czytaj szosę! Chcesz się dowiedzieć jak zrobić sobie epicką przejażdżkę? Czytaj szymonbajka (nawet jeśli go nie lubisz, bo tutaj jest świetny!) w szosie!

Oj mam nadzieję, że ekipie Szosy starczy pary i pomysłów. Po tak dobrym pierwszym numerze zaostrzyli apetyty na więcej! Także kto jeszcze nie ma (a chyba jest dobrze, w Galerii Krakowskiej dopiero w trzecim punkcie dorwałem!) to na rower i do kiosku. A co, niech robią dodruk!  

piątek, 13 marca 2015

na początek.

Cześć!
Startuję z blogiem bo tak. Nie mam jakichś wzniosłych celów czy światłych myśli które mi przyświecają. Po prostu mam ochotę dzielić się moją pasją. Czasem pewnie moim zdaniem na tematy z nią związane. Czy to będzie blog 'branżowy'? Tak i nie. Tak, bo raczej z tematu dwóch kółek nie zejdę. Nie, bo raczej nie wpiszę się w mainstream kolarskiego bloggerstwa. Testów ton sprzętu nie uświadczycie chyba, że (he he) sponsorzy przyślą a rozważań na temat wyścigów zbyt wielu nie będzie bo co ja tam wiem? To o czym będzie jak nic nie będzie? Będą testy. Testy z innej bajki. Test tego, jak jeździ rower miejski za grosze, test tego jak można przejechać sezon włącznie z wizytą na Turbaczu na starym stalowym MTB. Będzie dużo o tym jak można cieszyć się kolarstwem bez PRO napinki i bez wyczynowej napinki. O tym, że można jak się chce. Bo jak się chce to wiele można. A na start taki tam obrazek ze zwykłej jazdy po Krakowie (o tym czy i jaką kamerkę warto też napiszę kiedyś)